Przedstawiam kolejny wzór wyhaftowany na kanwie "od lokalesów".
Zasadniczą wadą takich wydruków są przesunięcia. Z pozoru pół milimetra nie robi różnicy, ale czasami oko nie wygląda jak oko, a kościół z zielonym dachem wygląda jak plama na łące ( patrz tutaj).
Zanim wyhaftowałam ten "konioportret" w życiu bym nie przypuszczała, że takie zwierzę może posiadać tyle odcieni brązu. Poszło chyba z siedem. A już ogon to prawdziwy melanż. Prawie 3D :)
Oprawiony w ramkę wisi sobie nad biurkiem miłośniczki koni i wygląda tak:
A tak wygląda miłośniczka koni. Na koniu. Gniadym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz